Cena choroby w środowisku pracy – nie tylko w czasie pandemii
Koronawirus zastał społeczeństwo zupełnie nieprzygotowane na jego nadejście, mimo że każda osoba prowadząca przedsiębiorstwo zetknęła się z innymi, mniej groźnymi wirusami. Choćby zwykła grypa bagatelizowana lub wręcz ignorowana okazywała się niebezpieczna i narażała na różnego rodzaju koszty. Coraz częściej stajemy przed pytaniem, czy pracodawcy wiedzą, jak w nowej rzeczywistości skutecznie zadbać o zdrowie i bezpieczeństwo pracowników?
Powodowany ciekawością zajrzałem na kilka stron internetowych, w tym stronę z raportami ZUS. Obraz, który zobaczyłem nie napawa mnie optymizmem. Dane ZUS wskazują, że w okresie od stycznia do kwietnia 2019 roku wystawiono 9,2 mln zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy. Najwięcej, bo 60% zwolnień obejmowało od 1 do 10 dni nieobecności, kolejne 33% to zwolnienia na okres od 11 do 30 dni absencji. To oznacza, że w 93% przypadków kosztami chorób pracowników jest obarczony pracodawca.
W czterech pierwszych miesiącach (sic!) roku ubiegłego liczba dni absencji chorobowej sięgnęła 102,9 mln, z czego - zapisze pełna cyfrą, aby nie było złudzeń - 85 800 000 dni z tytułu absencji chorobowej własnej. Analitycy ZUS policzyli, że 17% z tych 85,8 mln dni było spowodowane chorobami układu oddechowego, co daje nam 14 500 000 dni absencji spowodowanych przeziębieniami, pospolitą grypą, zapaleniami płuc i innymi jeszcze groźniejszymi chorobami (zaznaczam, że w zeszłym roku nie mówiliśmy o koronawirusie). Biorąc pod uwagę fakt, że jest to statystyka za 4 pierwsze miesiące i nie specjalnie celując w poprawkę na fakt wzrostu zachorowań na choroby układu oddechowego w okresie wiosennym i jesiennym mnożymy liczbę dni absencji razy 3, aby uzyskać obraz w skali roku. Wynik? 43 500 000 dni roboczych opuszczonych z powodu choroby. Dzieląc na 252 dni robocze w roku daje to liczbę 172 620 osób, które nie pracowały przez rok. Zastanowiłem się, ile firm z listy 100 największych przedsiębiorstw w Polsce byłoby zamkniętych na okres jednego roku?
PKN Orlen – ok. 21 tys. zatrudnionych, PGNiG – ok. 25 tys., Grupa LOTOS – 5,1 tys., PGE ok. 42 tys., PZU – ok. 42 tys., KGHM – 34 tys. – te wszystkie podmioty przez rok nie zobaczyłyby ani jednego pracownika w miejscu pracy. Sześć największych organizacji w Polsce przestałoby funkcjonować, a w Polsce byłoby tysiące zamkniętych na głucho stacji benzynowych, brak dostaw prądu, problemy z dostawą gazu… Sytuacja byłaby też krytyczna, jeśli dotknęłaby inne firmy, z którymi jesteśmy bardziej związani na co dzień. Rozłóżmy 172 tysiące nieobecnych chorych przez rok na placówki firm, które codziennie tłumnie odwiedzaliśmy przed pandemią: Biedronka (największy prywatny pracodawca w Polsce) zatrudnia 67 tys. pracowników, Lidl - ok.18 tys. pracowników, Dino - 16,5 tys., Carrefour - 16 tys., Auchan – 22 tys., Eurocash – 21 tys., Tesco - ok. 15 tys. - to już nam daje 175,5 tys. ludzi. Potraficie sobie wyobrazić taką pustkę w gospodarce?
Epidemia koronawirusa nie pozostawi świata otaczającego takim jakim go znamy. Skoro zwykła grypa czy przeziębienie jest w stanie narazić organizacje na tak znaczące koszty, ryzyko epidemiczne staje się czynnikiem już nie rozważanym w kategoriach jedynie społecznych, ale i biznesowych. Nadchodzi zmiana – i tutaj ciekawy bon mot: w języku chińskim zmiana jest zapisywana za pomocą dwóch znaków, z których jeden oznacza szansę, a drugi – zagrożenie. Warto mieć to na względzie, przygotowując się do budowy nowych strategii uwzględniających nowe zagrożenia.
Czas kryzysu, który wywoła pandemia koronawirusa będzie testem dla menedżerów i pracowników. Rady nadzorcze będą się przyglądać w sposób krytyczny zarządom firm, patrząc w jak skuteczny sposób reagowały na nadchodzące zderzenie z rzeczywistością. Zarządy zaś będą oceniać kadrę menedżerską – jak sprawnie przeniosła sprzedaż ze sklepów do sieci e-commerce i jak szybko i z zachowaniem procedur bezpieczeństwa przestawili zasoby ludzkie na pracę zdalną, gdzie tylko to było możliwe. Kierownicy z kolei dokonają korekt w liczebności zespołów i pozostawią na pokładzie tych, którzy poradzą sobie w trudniejszym gospodarczo okresie i będą w stanie osiągać założone cele. Z tym wszystkim będziemy się zmagać w krótkim (miejmy nadzieję) okresie czasu.
Nauka długofalowa płynąca z okresu pandemii jest ważniejsza – czy stać nas na płacenie za 93% zwolnień chorobowych? Problem nie jest nowy, ale pojawiają się coraz to inne sposoby ograniczania negatywnego wpływu absencji chorobowej na organizację. Eksperci w dziedzinie BHP i ochrony środowiska, lekarze i ratownicy medyczni, którzy walczyli z pandemią SARS CoV 2 w Polsce, Lombardii i USA oraz eksperci rynku pracy z Antal opracowali wspólnie usługę Audytu Sanitarnego wg Systemu EVIPER bazującego na aktualnych zaleceniach GIS i WHO. System EVIPER raz wdrożony i prawidłowo utrzymywany:
- pomoże w przyszłości ochronić pracowników przed infekcją poprzez właściwą prewencję,
- umożliwi identyfikację stref „czystych” i zagrożonych,
- wskaże stopień zabezpieczenia organizacji,
- pomoże dobrać środki ochrony indywidualnej i kubaturowej oraz co najważniejsze –
- pomoże pracodawcy sformułować procedury minimalizujące ryzyko zarażenia i rozprzestrzenienia się wirusa w środowisku pracy.
Tego rodzaju systemy zabezpieczające w nowym świecie, który poznamy już za chwilę, będą nie tylko gwarantem przetrwania i zrównoważonego wzrostu przedsiębiorstwa, ale mogą okazać się bardzo istotnym elementem przewagi konkurencyjnej w dobie walki o najlepsze zasoby ludzkie. Niczego bowiem tak człowiek nie ceni jak własnego życia i zdrowia.