Co trzeci uchodźca z Ukrainy deklaruje pozostanie w Polsce na dłużej, a to oznacza, że ich napływ może wesprzeć polski rynek pracy także w dłuższej perspektywie, jak podaje raport Uchodźcy z Ukrainy w Polsce.
Wybuch wojny na Ukrainie uruchomił potencjał migracyjny o skali niespotykanej od czasów II wojny światowej. Musimy stawić czoła wyzwaniom i wykorzystać tę szansę - piszą autorzy raportu Fundacji WiseEuropa, zatytułowanego „Gościnna Polska 2022+”.
Od kilku lat w Polsce i Czechach widać deficyt siły roboczej. Po roku 2010 w wyniku niskiej dzietności obserwowanej od lat 90-tych, liczba osób w wieku produkcyjnym zaczęła maleć, podczas gdy szybko rozwijająca się gospodarka tworzy dużo miejsc pracy. Ponad połowa uchodźców za równo w Czechach (55%) jak i w Polsce (63%) wyraża chęć podjęcia pracy w kraju emigracji. Rosnąca liczba migrantów to jedno z możliwych rozwiązań uzupełnienia rosnącej luki demograficznej.
Przy obserwowanym ostatnio spadku liczby osób w wieku produkcyjnym, napływ ten kompensuje (w zależności od scenariusza) od 1,5 roku do 4 lat obserwowanego przed 2020 roku ubytku osób w wieku produkcyjnym - jak piszą autorzy raportu „Gościnna Polska 2022+”.
Kluczowe jest zatem strategiczne podejście do tematu i przyszłości uchodźców wojennych, ale też zachęcanie ich do zasilania rynku pracy krajów, do których emigrowali. W tym celu należy skupiać się na pokonaniu barier, które mogą towarzyszyć ich zaklimatyzowaniu. Istotnymi czynnikami są tutaj niechęć do pozostania w naszym kraju na dłużej oraz bariera językowa. Pytanie zatem, dlaczego uchodźcy wybrali akurat Polskę czy Czechy, a nie inne kraje zachodnie? Przede wszystkim, jak wskazuje autor badania, na plus zadziałała bliska lokalizacja oraz dobra komunikacja, ale też rozległa sieć społeczna Ukraińców, która na tym obszarze funkcjonowała już przed wojną, co było ogromnym wsparciem zwłaszcza dla tych nie znających języka. Mimo wszystko, jak wskazuje badanie EWL, ¼ Ukraińców przybyłych do Polski zna język polski na poziomie przynajmniej przeciętnym, natomiast 1/5 przybyłych do Czech zna na tym samym poziomie język czeski. Co do języka angielskiego- tutaj w obu przypadkach 2/3 zna go na poziomie komunikatywnym.
13% wysoko wykwalifikowanych pracowników, kierowników i menedżerów planuje zostać w Polsce na stałe lub przynajmniej na kilka lat po zakończeniu wojny, w Czechach ten procent wynosi mniej, bo 7%. Faktem jest, że największy procent przybyłych to kobiety z dziećmi. Decyzja o ich pozostaniu w kraju zależy od tego, jak długo wojna je tu zatrzyma oraz od tego, co miałyby zastać na Ukrainie po wojnie. Co ważne, jedna trzecia Ukrainek przebywając w Polsce nadal pracuje na Ukrainie – zdalnie. Wykładają, uczą w szkołach, pracują w IT, dostają wynagrodzenie. Tamtejsze zarobki jednak zapewne nie w pełni pokrywają polskie koszty życia.
W takim razie czy rozwiązanie problemu związanego z potrzebami polskiego rynku pracy będzie miało miejsce? To na pewno okaże się w ciągu najbliższych lat. Niestety raczej oczywistym jest, że kobiety nie trafią do tych branż, gdzie są największe deficyty. Szczególnie jeśli mówimy o zawodach, w których przeważają mężczyźni - budowę albo transport międzynarodowy. Procent wysoko wykwalifikowanych pracowników, choć nadal niski, ale wciąż widoczny może dawać nadzieję, że może Ukraińcy nie będą całkowicie odpowiedzią na rozwiązanie problemu deficytu na rynku pracy, ale wciąż mogą być potencjalnie bardzo silnymi kandydatami, których warto pozyskać i zatrzymać w swoich organizacjach.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies do prawidłowego działania strony oraz w celach analitycznych, wydajnościowych i reklamowych. Pliki cookies będą zapisywane w pamięci Twojego urządzenia zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, możesz wyłączyć obsługę plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza akceptację Polityki Prywatności oraz Regulaminu.